środa, 10 listopada 2010

Valladolid

10.11
Jesteśmy drugi dzień w tej miejscowości.-jest spokojna ,nieduza i bardzo przyjazna, z darmowym internetem w parku i restauracjach obok..Hotel też mamy  niedrogi tylko 200p.Jest tu dużo punktów Artesani- indianki robią pięknie haftowane wyroby.Kupiłam sobie właśnie  orginalną bluzkę.
Dziś wybraliśmy się do osławionych  ruin Chitzen Itza.Jest to bardzo duży i dobrze zachowany, czy może odrestaurowany kompleks po Majach.Składa  się z dwóch części.Jedna stylem podobna jest do budowli Tolteków, a druga do budowli Majów z najlepszego okresu rozwoju.
Najbardziej eksponowane części ruin to: piramida El Castillo,duże boisko do peloty,Świątynia Wojowników, grupa Tysiąca Kolumn,cenote  Sagrado, niewielki budynek z podobiznami boga Chaca.El Cracol/obserwatorium/.Po ruinach tym razem przewalają się tłumy turystów.Wszystkie obiekty sa ogrodzone tak że nie mozna do nich wejść. Wzdłuż trasy zwiedzania są niezliczone ilości straganów oferujących lokalne pamiątki. W czasie zwiedzania spotkaliśmy  p. Mariolę z Polski/ wcześniej spotkaną w Valladolid/.
Po czterech godzinach mamy juz dość i wracamy.W mieście jedzonko w swietnej restauracji Maria La Luz
i na dokładkę piwo w pijalni piwa. Na wieczór szykuje się na rynku jakaś impreza , bo rozstawiali sprzęt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz