6.11
Dziś opuszczamy naszą perełkę i jedziemy z całym bagażem do Uxmal- jest to następny na naszej drodze zabytek po Majach.Z tamtąd pojedziemy bezpośrednio do Meridy.Pomimo że jedziemy autobusem drugiej klasy, klimatyzacja działa wściekle, nic nie pomagaja rozmowy z kierowcą, marzniemy razem z uszami, będąc w tropikach.
Ppo trzech godzinach docieramy na miejsce, bagaże zostawiamy w recepcji obiektu i rozpoczynamy wędrówkę po kolejnym obiekcie. Niestety tu bilety są już drogie 51+112 na osobę.
Tu jest zdecydowanie więcej turystów , a budowle są w zupełnie innym stylu.- nosi on nazwę Puuc. Wiele budynków ma kształt prostopadłościanów/ długości około 130m/.Obiekty dekorowane są szerokimi mozaikowymi fryzami z kamienia.Wiele jest podobizn boga deszczu- Chaca/ haczykowate nosy/, miało to tę przyczynę iż ośrodki nie posiadały naturalnych źródeł wody- a liczyły tylko na wodę deszczową, która była gromadzona w podziemnych zbiornikach.
Największym jednak obiektem jest piramida Czarownika. Ma ona też inny wygląd niż wszystkie, ponieważ podstawa jest eliptyczna i kształty zewnętrzne są półkoliste .Cała jej fasada podobno wyobraza gigantyczną maskę boga Chaca- niestety nie jest dostępna dla turystów- można ją oglądać tylko z zewnątrz.Między obiektami są duże place, jeden z nich to boisko do gry w pelotę. Gra ta za czasów Majów miała religijne i symboliczne znaczenie.
Godzinkę czekamy na powrotny autobus, który znowu nas zamroził.
Merida na pierwsze wrażenie nie zachwyciła nas.
Śpimy w hotelu Nomades/ 340p/.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz