27.11
W Cancun śpimy w tym samym hotelu/ zostawiliśmy część bagażu/.
Postanawiamy wysłać paczkę do Polski ponieważ po różnych zakupach mamy zbyt ciężkie plecaki.Jest to cała historia, ponieważ trzeba iść na pocztę z otwarta paczką, pani przegląda co jest w środku i dopiero wtedy na poczcie możemy zapakować.11kg niestety kosztuje dość sporo , bo płacimy 1400p/ około 120$/- no ale nasze kręgosłupy są ważniejsze.
Kilka godzin trwało zaczym uporaliśmy się z całą operacją.
W końcu bagaże na plecy i szukamy colektiwos do Puerto Morelos
małej miejscowości niedaleko Cancun/ podobno jeszcze niezbyt skomercjalizowanej/.Po dostaniu na miejsce okazuje się iż nasz przewodnik niestety nie nadąża za zmianami .Godzinę chodzę i szukam w miarę niedrogiego hotelu, w końcu lądujemy w Inglaterra/ 350p po targowaniu/. Z małej wioski rybackiej Puerto Morelos przekształciło się już w kurort pełny hoteli.Jest tu ładna plaża, bardzo blisko brzegu rafa koralowa- druga co do wielkości na świecie, niedaleko jest też dużo cenotów. Cenoty są to jaskinie częściowo wypełnione wodą, wejścia do nich są bardzo różne- niektóre to po prostu bajorka w dżungli, inne to otwory skalne,niektóre między korzeniami drzew. Dużą atrakcją jest pływanie i nurkowanie w cenotach, ponieważ są one zapełnione w różnym stopniu wodą , krystalicznie czystą z pływającymi rybami i stalaktytami i stalagmitami nad i pod powierzchnią wody.
28.11
Rano pada deszcz, ale krótki .Postanawiamy wybrać się do pobliskich cenotów. Opis w przewodniku niestety jest dość enigmatyczny, wypytuję się w hotelu o sposób dostania się tam, ale niestety obsługa nie mówi po angielsku, a mój hiszpański jest niewystarczający.Na podstawie zebranych informacji, najpierw jedziemy colektiwos do głównej drogi, póżniej trochę na nogach do bocznej drogi, póżniej łapiemy taxi, bo okazuje się iż do pierwszego cenota jest około 16km , póżniej znowu na nogach leśną drogą 1,5km. Dotarliśmy w końcu do cenotów Siete Bocas /Siedem ust/.
Jesteśmy tam sami żadnych innych turystów. Okazuje się iż jest to system podziemnych jaskiń z siedmioma otworami w różnych miejscach. Z zewnątrz nie wygląda to zbyt atrakcyjnie, ale można tam popływać i okazuje się iż dopiero wtedy można ocenić piękno tego miejsca.- jakie cuda potrafi stworzyć natura.
Romek nie decyduje się, więc ja dostaję kamizelkę i idę pływać- jestem oczarowana tym miejscem.Przepiękny kolor wody, pływające rybki , zwisające ze stropu korzenie drzew,formy skalne nad głową i pod powierzchnią i studnie skalne łączące jaskinię z powierzchnią ziemi.
Powrót też nie jest łatwy, czekamy na głównej drodze chyba około godziny, próbuję łapać stopa , ale nikt nie staje.W końcu trafia się colektiwos/ dziś niedziela to rzadko jeżdżą/.Po drodze małe zakupy jedzeniowe i do hotelu. Wieczorkiem jeszcze krótki spacer po plaży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz