!5.12
Dziś od rana przemieszczamy się do Xela, tak trzeba to nazwać bo choć niedaleka odległość to komplikacje drogowe powodują iż potrzebowaliśmy aż sześciu środków transportu żeby tu się dostać- łódka, pick-up,
dwa chicken busy i dwa mikrobusy. Ale w sumie wynosi to nas 30Q/os, a w agencjach turystycznych/ kompletne przegięcie/ życzą sobie 160Q. A przesiadki są bez komplikacji, bo przerzucają nas z jednego środka transportu do drugiego w mgnieniu oka, nawet nie nadążamy jak plecak wędruje z jednego do drugiego.
Ogólnie rzecz biorąc po Gwatemali można bardzo tanio podróżować, tylko należy trochę znać hiszpański i mieć parę info.rmacji z przewodnika, natomiast kto zdaje się na agencje turystyczne przepłaca nawet pięciokrotnie.
Xela nie jest zbyt ciekawym miastem ale jest to dobry punkt wypadowy do wielu wycieczek, na wulkany przede wszystkim- w pobliżu jest najwyższy wulkan Gwatemali- Tajamulco dalej Tacana, Santa Maria , Santiaguito.i Chicabal
Z takimi planami i my przyjechaliśmy.Śpimy w hostelu San Diego, niedaleko Parque central.
Jest tu już dość duża wysokość bo 2300m npm i niestety odczuwamy to bo po zajściu słońca jest zimno, w nocy 10C. Rozgrzewamy się jedzeniem i herbatkami, to dobra strona hosteli- jest niższy standard, ale zazwyczaj jest kuchnia.
Planujemy zobaczyć lagunę Chicabal- jest to jezioro w kraterze wygasłego wulkanu i Santa Maria lub najmłodszy i najniższy czynny wulkan Santiaguito.
Na Santa Maria i Santiaguito - jest to jedna wycieczka i trzeba iść z przewodnikiem- informacje uzyskane w hostelu korygują nasze plany- niedosyć że liczą sobie jak za woły/150Q/ to jedyny najbliższy termin jest na 22.12- powód - brak turystów.
Decydujemy sami wybrać się jutro do laguny Chicabal- mam to opisane w przewodniku./agencja 200Q/
Wieczorem robimy sobie polskie jedzenie- ziemniaki + kalafior z jajkami i spać bo zimno i jutro wstajemy o 6 rano.
16.12
Rano zimno jak fiks, około 10 st C, ubieramy wszystko co mamy- ale trzeba mieć na względzie że w dzień będzie gorąco.
Jedziemy na Minerwa terminal bo stamtąd mamy busa do San Martin Sacatepequez/ język można sobie przekręcić/- mam mieszane uczucia jak znajdziemy tam naszego busa, bo wczoraj jak tam wylądowaliśmy to był jeden kociokwik.Na placu było chyba ze sto chicken busów i tłumy przepychających się ludzi , a obok olbrzymie targowisko , przez które trzeba przebrnąć żeby dostać się do busów miejskich.
Dziś wcześnie rano nie jest tak tragicznie i jak mówię gdzie chcemy jechać od razu kierują nas do odpowiedniego , a pomocnik kierowcy z daleka krzyczy kierunek jazdy.
Dobra jest- oni nawet wiedzą gdzie białasy mogą jechać bo od razu wymieniają lagunę Chicabal.
Po pół godzinie jesteśmy na miejscu, teraz następny etap, do Parku gdzie znajduje się laguna jest około 5 km.
Liczymy po cichu że złapiemy jakiś transport i rzeczywiście nie ma z tym kłopotu- jeżdzi tu dużo pick-upów, po chwili siedzimy na pace.Dobrze że podjechaliśmy bo droga wije się bardzo stromo raz w górę raz w dół.
Ale stromo to nie oznacz to samo co u nas, tu jest stromizna pod kątem 30 stopni, bez napędu na cztery koła ani mowy i tak czasami samochód ma kłopoty.
Wejście do parku kosztuje dla nas 15Q. Park został utworzony z dwu powodów, raz piękne zjawisko przyrodnicze- jezioro w kraterze nieczynnego wulkanu na wysokości 2700m npm, drugie jest to święte miejsce dla ludzi kultury Majów- pielgrzymują tu i odprawiają modły.
Wszędzie są tabliczki informujące o tym, z prośbami żeby nie przeszkadzać w obrzędach .
W rejonie jest bardzo dużo Indian,poznajemy to po wyglądzie i pięknych strojach kobiet
Po około 40 min docieramy najpierw na punkt widokowy- z jednej strony wulkany Santa Maria i Santiaguito/ niestety nie dymi/, z drugiej w dole jezioro Chicabal i odległe wulkany Tajamulco i Tacana.
Rozkoszujemy się widokami i robimy małą przekąskę.
Póżniej schodzimy w dół około 100m do jeziora., z dala słyszymy jakieś pieśni i zawodzenia- to Majowie.
Zbocze krateru porośnięte jest gęstą roślinnością co dodaje uroku otoczeniu.
Jesteśmy zadowoleni że pokonując wiele trudności jesteśmy w tak pięknym miejscu- warto się było potrudzić!!Powrót z parku też pick-upem wśród drewna z lasu.
Postanawiamy jutro jechać dalej do Huehuetenango i stamtąd odwiedzić wioskę Todos Santos Cuchumatan.
Podobno ludzie chodzą tam ubrani w tradycyjne stroje, jest pięknie położona wśród gór i zachowała wiele innych starych tradycji.Cały czas kierujemy się już w stronę Meksyku- gdzie spędzimy Święta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz