4.10
Rano kupujemy słodkie bułeczki na sniadanie w pobliskiej cukierni.
Cukiernie/pastelerije/ to oddzielny temat.Spotykamy je co krok.Do wyboru chyba z 50 rodzajów ciastek, torty zjeżdżają windami. A Meksykanie kupują je stertami/dlatego tak wyglądaja-tłuściochy niesamowite/, a mnie już po trzech dniach mdli sam zapach.
Metrem z kilkoma przesiadkami i dalej autobusem dostajemy się do Teotihuacan .-są to pozostałości olbrzymiego kompleksu miejskiego
z okresu od 200p.n.e do 600 n.e.
Najbardziej znane są piramida słońca i księżyca.Cały kompleks to około 23 ha.Całość położona na płaskim niezadrzewionym terenie.
Romek chce kupić sombrero w pobliskich straganach, ale to początek podróży i nie decydujemy się wozić tego po całym Meksyku.
Wracamy tak samo metrem, jeszcze spacer po Zocalo i spać.
5.10
Dziś zaczynamy naszą trasę na północ- jedziemy do San Miguel de Allende.Autobus odchodzi z Terminal Norte- dostajemy się tam znowu metrem/ za 3 peso można objechać całe miasto/.Pojawia się bardzo poważny problem, albowiem chciałam zapłacić za bilet swoją kartą dolarową i niestety nie została zaakceptowana, a mam tam na koncie połowę pieniędzy na nasz wyjazd !!
Niestety cena biletu zaskakuje nas całkowicie, za około 300km płacimy
272peso./ 27$/.Za komfort się płaci!! Przed wejściem do autobusu każdy pasażer jest sprawdzany przez służby bezpieczeństwa prawie jak na lotnisku.Dostajemy na drogę też mały posiłek. Autobus jest niesamowicie wypasiony, w Polsce takich nie ma. Siedzenia szerokie ,wygodne z podnóżkami, klimatyzacja, jest toaleta- oddzielna dla pań i panów .wyświetlane są filmy, czyściutko- luksus. W ogóle Meksykanie są bardzo czystym i schludnym narodem.Miasta bardzo czyste i zadbane.
Po około 4 godz jazdy docieramy na miejsce.
Miasteczko okazuje się bardzo sympatyczne, znajdujemy hotel za 400p
niedaleko głównego placu ,z widokiem na piękną katedrę.
Włóczymy się po miasteczku- jest zachwycające.Nurtuje mnie moja karta.
Idę spróbować czy wypłaci mi pieniądze z bankomatu,niestety znowu nokaut- odmowa wypłaty.Jestem zdruzgotana.Będę musiała skontaktować się z bankiem żeby wyjaśnić sprawę.
W miasteczku jest bardzo dużo kosciołów, a w ogóle każdy budynek wygląda jak galeria artystyczna- wiele jest sklepów z lokalnymi wyrobami i wyrobami artstycznymi.Trafiamy do niewielkiej knajpki,
obsługujący jest niezbyt trzeźwy ale sympatyczny i daje nam próbować wszystkich potraw. Skusił nas tym i zjadamy niedrogi posiłek.
Trafiamy po drodze na inny bankomat, próbuję jeszcze raz. wypłacić
pieniądze.Pierwsza próba znowu negatywna, ale jestem uparta i w końcu
wypłaca mi ale w peso - jestem szczęśliwa !!Wnioskujemy że wypłaca tylko z bankomatu w konkretnym banku.
Indie ostre Meksyk slodki!No tak wieprzowina na slodko.Pozdrawiam jak zwykle cieplo.Elzbieta
OdpowiedzUsuń