środa, 6 października 2010

San Miguel de Allende

4.10
Rano kupujemy  słodkie bułeczki na sniadanie w pobliskiej cukierni.
Cukiernie/pastelerije/ to oddzielny temat.Spotykamy je co krok.Do wyboru chyba z 50  rodzajów ciastek, torty zjeżdżają windami. A Meksykanie kupują je stertami/dlatego tak wyglądaja-tłuściochy niesamowite/, a mnie już po trzech dniach mdli  sam zapach.
Metrem z kilkoma przesiadkami i dalej autobusem dostajemy się do Teotihuacan .-są to pozostałości  olbrzymiego kompleksu  miejskiego
z  okresu  od 200p.n.e do 600 n.e.
Najbardziej znane są piramida słońca i  księżyca.Cały kompleks to około 23 ha.Całość położona na płaskim niezadrzewionym terenie.
Romek chce kupić sombrero w pobliskich straganach, ale to początek podróży i nie decydujemy się wozić tego po całym Meksyku.
Wracamy tak samo metrem, jeszcze spacer po Zocalo i spać.
5.10
Dziś  zaczynamy naszą trasę na północ- jedziemy do San Miguel de Allende.Autobus odchodzi z Terminal Norte- dostajemy się tam znowu metrem/ za 3 peso można objechać całe miasto/.Pojawia się bardzo poważny problem, albowiem chciałam zapłacić  za bilet swoją kartą dolarową i niestety nie została zaakceptowana, a mam tam na koncie połowę pieniędzy na nasz wyjazd !!
Niestety cena biletu zaskakuje nas całkowicie, za około 300km płacimy
272peso./ 27$/.Za komfort się płaci!! Przed wejściem do autobusu każdy pasażer jest sprawdzany przez służby bezpieczeństwa prawie jak na lotnisku.Dostajemy na drogę  też mały posiłek. Autobus jest niesamowicie wypasiony, w Polsce takich nie ma. Siedzenia szerokie ,wygodne z podnóżkami, klimatyzacja,  jest toaleta- oddzielna dla pań i  panów .wyświetlane są filmy, czyściutko- luksus. W ogóle Meksykanie są bardzo czystym i schludnym narodem.Miasta bardzo czyste i zadbane.
Po około 4 godz jazdy docieramy na miejsce.
Miasteczko okazuje się bardzo sympatyczne, znajdujemy hotel za 400p
niedaleko głównego placu ,z widokiem na piękną katedrę.
Włóczymy się po miasteczku- jest zachwycające.Nurtuje mnie moja karta.
Idę spróbować czy wypłaci mi pieniądze z bankomatu,niestety znowu nokaut- odmowa wypłaty.Jestem  zdruzgotana.Będę musiała skontaktować się z bankiem żeby wyjaśnić sprawę.
W miasteczku jest bardzo dużo kosciołów, a w ogóle każdy budynek wygląda  jak galeria artystyczna- wiele jest sklepów z lokalnymi wyrobami i  wyrobami artstycznymi.Trafiamy do niewielkiej knajpki, 
obsługujący jest niezbyt trzeźwy  ale sympatyczny i daje nam próbować wszystkich potraw. Skusił nas tym i zjadamy niedrogi posiłek.
Trafiamy  po drodze na inny bankomat, próbuję jeszcze raz. wypłacić
pieniądze.Pierwsza próba znowu negatywna, ale jestem uparta i w końcu
wypłaca mi ale w peso - jestem szczęśliwa !!Wnioskujemy że wypłaca tylko z  bankomatu w konkretnym banku.

1 komentarz:

  1. Indie ostre Meksyk slodki!No tak wieprzowina na slodko.Pozdrawiam jak zwykle cieplo.Elzbieta

    OdpowiedzUsuń