czwartek, 21 października 2010

Batopilas

18.10
Ostatecznie właściciel hotelu organizuje wyjazd do Batopilas, bo znalazł jeszcze dwóch chętnych-cena 700p/os.Jedzie z nami dwóch młodych Meksykanów-Aldo i Francisko.Znają angielski  więc będą pośrednikami
między nami i kierowcą.Początkowo jedziemy bardzo dobrą asfaltową drogą.Jestem zdziwiona, bo w przewodniku piszą iż jest to  droga” jeżąca włos na głowie”- okazuje się że jest to nowy odcinek. Po drodze stajemy na paru punktach widokowych.Zakręt za zakrętem, a dookoła niesamowite
górskie krajobrazy.Meksykanie okazują się bardzo mili i dużo z nimi rozmawiamy.Na jednym z postojów spotykamy naszego rowerzystę z Arizony.Podziwiamy jego wytrzymałość, bo droga  idzie raz w górę raz w dół.Po  około 2 godzinach, asfalt się kończy i zaczyna się droga gruntowa.
To jest to o czym pisał przewodnik.Droga jest wąska, przepaścista, z rozmytymi koleinami,/Droga Troli to przy tej to mały pikuś/,ale widoki  fantastyczne.Dopiero teraz z bliska oglądamy bezkres i piękno tych gór.Zjeżdżamy ostro w dół, zaczęliśmy na około 2100m- jest naprawdę niebezpiecznie, ale kierowca jedzie bardzo ostrożnie.Najpierw docieramy do La Bufy-jest to kilka domków indiańskich- zanikająca osada.Jest już bardzo gorąco.Po drodze zabieramy dwie dziewczyny, które idą w damskich pantofelkach do Batopilas- okazują się być lokalnymi nauczycielkami.Cały czas zjeżdżamy w dół.
Wreszcie około 15.30/ wyruszyliśmy o 10/ docieramy do Batopilas/
Jest to miejscowość położona na dnie kanionu, jest tu klimat tropikalny.
Otoczenie fantastyczne, ale jest to koniec świata.Wyobrażałam sobie iż będzie to pare domków na pustkowiu, a okazuje się że jest tu nawet kilka ulic, parę hoteli , muzeum, restauracje, sklepy.Nie możemy się nadziwić jak ci ludzie tu żyją- droga , która przyjechaliśmy jest jedyną .Trochę odpoczywamy i jedziemy z naszym kierowcą do oddalonego o 7km starego kościoła misyjnego-Satevo.7km zajmuje nam terenowym samochodem 1/2godz.Kosciół jest rzeczywiście okazały i stoi w pięknym otoczeniu  kaktusów saguaro.
Wracamy do Batopilas, włóczymy się po miasteczku, idziemy do niewielkiego muzeum regionalnego.Nocujemy w przyjemnym hotelu  Juanita’s-godny polecenia.Spotykamy Joshuę- co za niesamowicie  wytrzymały człowiek, idziemy razem do restauracji.
Bardzo nam się tu podoba, ale niestety musimy wracać już jutro rano-bo Meksykanie mają na jutro bilety na pociąg na 11.30.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz