11.10 Po dwunastogodzinnej jeżdzie autobusem dotarliśmy nad wybrzeże Pacyfiku, do miejscowości Mazatlan.Klimat już zupełnie inny - cieplutko!!Instalujemy się w hotelu przy plaży/ 450p/.Pokój jest z aneksem kuchennym więc możemy sobie sami gotować.Jest też internet bezprzewodowy za darmo.My z Romkiem jedziemy zaraz do miasta na zakupy- dość daleko.Kupujemy wszystko na mercado, bo w naszej okolicy brak właściwie sklepów i restauracje są dość drogie.Niewielki odpoczynek i do hotelowego basenu. Jest bosko - zostajemy tu na dwa dni odpoczynku.Ocean widzimy przez okno.Dzięki internetowi rozmawiamy z rodzinami przez skaypa, jest bardzo dobry odbiór.Po południu idziemy na spacer i kąpiel nad ocean.
12.10
Od rana jogging i gimnastyka na plaży.Póżniej basen i znowu rozmowy na skaypa.Dzień zupełnie luzacki.
Należy nam się odpoczynek po tym tygodniu wędrówki z ciężkimi plecakami.
Po południ gdy upał zelżał idziemy na długi spacer po plaży. Obserwujemy jak surfują na deskach, bo miejscami są dość wysokie fale.Jutro dalej w drogę , do Los Mochis/ 6 godz jazdy/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz